Saint-Nazaire. Trzynastu polskich stoczniowców, którzy prowadzą głodówkę w Saint-Nazaire we Francji, domagając się
wypłaty zaległych wynagrodzeń, zaostrzyło wczoraj protest - trzech strajkujących nie będzie przyjmować ani posiłków, ani płynów.
Polacy, zatrudnieni przez firmę Kliper ze Szczecina, podwykonawcę
francuskiego przedsiębiorstwa Gestal, do pracy w największej francuskiej stoczni Alstom Marine w Saint-Nazaire, żądają zaległych wypłat za czerwiec i lipiec.
Oczekują interwencji od władz francuskich,
ponieważ - jak powiedział Pawłowicz - "przestępstwo popełniono we Francji". Według niego, "powinno zareagować francuskie Ministerstwo Pracy, prefektura". Stoczniowcy zdają sobie sprawę, że w
Polsce nie mają na co liczyć, zwłaszcza po ogłoszeniu bankructwa przez Klipera.
Strajk głodowy na schodach merostwa w Saint-Nazaire rozpoczęli w czwartek dwaj z nich, w piątek przyłączyli się
pozostali. Nie jedli, przyjmowali tylko płyny. Od wtorku - jak poinformował PAP Pawłowicz - zaostrzyli protest: trzech z nich nie będzie przyjmować nawet płynów, będą spać na kamieniach, bez materaców i
koców.
Pracę przy budowie liniowca MSC Musica Polacy rozpoczęli w marcu, nie wszyscy w jednym terminie. Najwcześniej zaczął Pawłowicz - 7 marca. Przez pierwsze miesiące płacono im normalnie, choć
bez dodatków za nadgodziny i premii. W lipcu zorientowali się, że na konta w ich polskich bankach nic nie wpłynęło. Zażądali od Klipera wypłat za czerwiec i lipiec.
Swe żale skierowali do pracującego z
nimi w Saint-Nazaire ojca właściciela Klipera. Wtedy - jak twierdzą - ten człowiek zniknął nocą, zabierając samochód firmy wraz z dokumentami. "Był tam mój segregator, odcinki wypłat za marzec i
kwiecień, faksy, wyliczenia. Wszystko zginęło" - powiedział Pawłowicz.
Umowy o pracę większość stoczniowców zostawiła w domu w Polsce, choć niektórzy mają je ze sobą. "Były to umowy na trzy
miesiące, sporządzone w Polsce, z aneksem precyzującym, że praca będzie świadczona za granicą. Jako stawkę wynagrodzenia wpisano u większości 7,65 euro brutto za godzinę" - wyjaśnił Pawłowicz.
Polacy
domagają się zaległych 25 tys. euro. Na razie dostali 13,7 tys. euro wypłaconych bezpośrednio przez Gestal w porozumieniu z Kliperem. Pieniądze, według ich oceny - 33 proc. należnej im sumy, dostali
gotówką. "Nie dostaliśmy żadnych przelewów" - oświadczył Pawłowicz w rozmowie z PAP.
Gestal utrzymuje, że wypłacił polskim stoczniowcom nie tylko 13,7 tys. euro. Twierdzi, że pod koniec maja i
czerwca przekazał Kliperowi sumy, na które opiewał kontrakt z Polakami.
Na schodach merostwa Saint-Nazaire odwiedził strajkujących konsul Jarosław Horak z polskiego konsulatu generalnego w Paryżu.
"Sytuacja jest patowa" - ocenił w rozmowie z PAP.
"Od początku popiera ich francuska centrala związkowa CGT, która twierdzi, że istnieje formuła prawna pozwalająca na przejęcie zobowiązań
płacowych przez zleceniodawcę. Jednak i Gestal, i władze francuskie są innego zdania. Specjaliści musieliby rozstrzygnąć, kto ma rację" - wyjaśnił Horak.
Pawłowicz potwierdził, że strajkujący Polacy
wiele zawdzięczają działaczom CGT, którzy czuwają wraz z nimi. Władze miejskie służą doraźną pomocą i opieką medyczną, pozwalają nocować w budynku, kąpać się. Mer Saint-Nazaire - jak twierdzi Pawłowicz -
wystosował list do prezydenta Szczecina Mariana Jurczyka, ale nie otrzymał odpowiedzi.