Urząd Morski w Szczecinie (UMS) coraz bardziej się obawia, że może stracić kilka milionów złotych, które chce
pożyczyć Bank Światowy na budowę składowiska urobku z pogłębiania dna toru wodnego i kanałów portowych. Obawia się również zielonych.
Po wielu miesiącach dyskusji i kolejnych badaniach zawartości mułu
z dna akwenów wciąż nie jest jasne, czy będzie zgoda na budowę tzw. pola refulacyjnego na półwyspie Radolin w rejonie Jeziora Dąbskiego.
- Z ekspertyz wynika, że takie pole można budować. Zawartość
szkodliwych substancji jest w urobku wielokrotnie niższa od wartości dopuszczalnych - mówi Andrzej Borowiec, zastępca dyrektora UMS ds. technicznych.
Jednak wciąż nie ma jednoznacznej zgody
instytucji, które muszą zaakceptować takie przedsięwzięcie. - Wojewódzka Stacja Sanitarno-Epidemiologiczna w Szczecinie zwróciła się w sprawie opinii do Głównego Inspektora Sanitarnego. Z kolei
Ministerstwo Środowiska twierdzi, że część ekspertyzy mu się podoba, jednak nie ze wszystkim się zgadza - dodaje Borowiec.
Renata Opiela, rzeczniczka państwowego wojewódzkiego inspektora sanitarnego w
Szczecinie tłumaczy, że 25 lipca wpłynęło pismo z UMS wyjaśniające, że wyniki badań osadu dotyczą toru wodnego Szczecin Świnoujście i torów podejściowych do mniejszych portów. Natomiast analizy mułu z dna
kanałów i basenów portów są w opracowaniu i będą znane do końca lipca. - Oficjalnych badań jeszcze więc nie ma. Jeżeli tylko wpłyną wraz z prośbą o ponowne wszczęcia zawieszonego postępowania, to
uruchomimy je w trybie pilnym - zapewnia rzeczniczka.
Tymczasem pieniądze z Banku Światowego muszą być wydane do końca 2007 roku. Według dyrektora Borowca, sytuację może dodatkowo skomplikować wydany
przez resort środowiska przepis, który z dniem dzisiejszym wchodzi w życie. Teraz trzeba uzyskać od wojewody "decyzję o środowiskowych uwarunkowaniach możliwości realizacji inwestycji".
Jeżeli
organizacje zielonych wykorzystałyby nowe prawo, to zdaniem dyrektora, mogą składać protesty i odwołania do kolejnych instancji, łącznie ze Strasburgiem.