Jeszcze na początku lat 70. pracami pogłębiarskimi i refulacyjnymi w polskich portach (i na całym
wybrzeżu) zajmowało się jedno, gdańskie Przedsiębiorstwo Robót Czerpalnych i Podwodnych (PRCiP), mające również swój oddział w Szczecinie. Ktoś jednak doszedł do wniosku że, po co jeden ma robić to, co
może robić dwóch - i firmę podzielono na dwie bliźniacze: gdańską i szczecińską - PRCiP i PRCiP Dragmor. Doprowadziło to do dublowania inwestycji, gdyż każda z nich "musiała" posiadać to, co
konkurent. W efekcie stopień wykorzystania sprzętu w obu firmach był niski (zwykle pracuje on 24 godziny na dobę, przez 7 dni w tygodniu), zwłaszcza że nowych inwestycji w portach było niewiele, a i na
prace związane z utrzymaniem torów wodnych, basenów portowych, brzegów itp., zawsze brakowało pieniędzy. Mimo podejmowanych prób, do konsolidacji obu firm, czy choćby bliższej współpracy, nie doszło.
Później, gdy dokonywano zmian własnościowych w branży, dla obu firm wybrano odmienne "ścieżki prywatyzacyjne": PRCiP przekształcono w drodze prywatyzacji powszechnej, a Dragmor - poprzez Narodowe
Fundusze Inwestycyjne (NFI). W efekcie (nie wdając się w szczegóły), głównym udziałowcem PRCiP stał się obecny członek zarządu firmy, Ryszard Jarosz, a udziały Dragmoru znalazły się w rękach NFI i
państwa. Gdy w 2001 r. fundusze postanowiły pozbyć się udziałów Dragmoru, ofertę na ich zakup złożyły: PRCiP, wspierany gwarancjami Banku Pekao SA, i Krakowska Fabryka Aparatów Pomiarowych. Nie wiedzieć
czemu, ten drugi inwestor - mimo złożenia gorszej oferty finansowej i braku jakichkolwiek doświadczeń w branży - uznany został za bardziej wiarygodnego. Wkrótce firma ta, która zmieniła nazwę na
Krakowskie Centrum Inwestycyjne, wyprowadziła z Dragmoru kilkadziesiąt milionów złotych, doprowadzając go na skraj bankructwa, co stało się przedmiotem badania Najwyższej Izby Kontroli - i artykułu Zofii
Bąbczyńskiej-Jelonek "Skandaliczna prywatyzacja Dragmoru", zamieszczonego w "Namiarach" (patrz: nr 17/2004).
Przyczyniły się do tego również: wyniszczająca konkurencja cenowa i negatywna
kampania, jakie prowadziły wobec siebie obie firmy. - Po pewnym czasie - jak mówi Zbigniew Barański, prezes zarządu PRCiP - przyszło otrzeźwienie, gdyż żadna z firm nie posiadała możliwości, by móc się
nawzajem "zjeść". Niemniej, doszło do pewnego ograniczenia potencjału, tak technicznego, jak i ludzkiego, co dało się zauważyć zwłaszcza w Dragmorze. W ubiegłych latach proporcje potencjału
technicznego między gdańską a szczecińską firmą układały się, mniej więcej, jak 7:5, ale później zaczęło się to zmieniać na niekorzyść Dragmoru. Jeśli chodzi o zatrudnienie, było to ok. 3:2. PRCiP miał
jeszcze tę przewagę, że prowadził - bardzo zyskowną w ostatnich paru latach - przeróbkę złomu, przynoszącą mu ok. 20% jego przychodów.
Dwa lata temu, Dragmor wygrał przetarg na prace pogłębiarskie
w Kłajpedzie, do którego PRCiP nie stanął, mając pewne przykre doświadczenia z lat ubiegłych, związane z bardzo trudnymi warunkami naturalnymi w tym porcie. Na dodatek, kontrakt nie został dobrze
wynegocjowany i był nierozwiązywalny. Paradoksalnie, to właśnie, w ub.r., zapoczątkowało współpracę między obu firmami, gdyż Dragmor nie był w stanie wywiązać się ze zobowiązań własnymi siłami i zmuszony
był zwrócić się o pomoc. Mimo że litewski kontrakt okazał się niezbyt korzystny dla obu firm, zapoczątkowana tam kooperacja utrzymała się. Gdy Urząd Morski w Słupsku ogłosił przetarg na ochronę brzegów i
utrzymanie torów podejściowych do portów na środkowym wybrzeżu, do którego stanęły również firmy zachodnie, oba polskie przedsiębiorstwa zgłosiły się jako konsorcjum (w którym liderem został Dragmor),
które dysponowało dużym potencjałem. Na skutek oprotestowania wyników przetargu przez firmę niemiecką, został on powtórzony - i ponownie wygrało go konsorcjum, które już przystąpiło do realizacji
kontraktu.
Pod koniec ub.r. pojawiły się sygnały, że Krakowskie Centrum Inwestycyjne zamierza wycofać się z Dragmoru. Ponieważ sytuacja finansowo-prawna przedsiębiorstwa, m.in. z powodu opisywanych
przez nas, przed rokiem, względów, nie była klarowna, zatem nie wchodził w grę jego bezpośredni wykup - obie firmy podpisały umowę o współpracy. Ustalono w niej, że Dragmor pozostawi sobie ten sprzęt, z
którego zamierza korzystać przy realizacji kontraktów zagranicznych, głównie w dawnych republikach radzieckich, natomiast pewną część sprzętu kupi PRCiP: m.in. pogłębiarkę chwytakową Świdrak, holownik-
pchacz Oskar, refuler Raja, szalandę z napędem oraz motorówki, rurociągi refulacyjne i inny drobniejszy sprzęt. (Największa pogłębiarka Dragmoru, Inż. Bukowski, została wcześniej sprzedana za granicę.) W
umowie postanowiono również, że kontrakty, które Dragmor zawarł z portami, stoczniami i innymi przedsiębiorstwami czy instytucjami na zachodnim wybrzeżu, zostaną przejęte i będą realizowane przez PRCiP.
Ten ostatni, wydzierżawił również, na 20 lat, tereny Dragmoru, z opcją, że gdy zaistnieją warunki do ich kupna, będą mogły być nabyte przez gdańską firmę. W Szczecinie, w siedzibie Dragmoru, powstała
placówka PRCiP.
Wraz ze sprzętem, do PRCiP przeszła również część załogi Dragmoru (ok. 70 osób), z utrzymaniem dotychczasowych warunków zatrudnienia, w tym stanowisk. Równocześnie zmienił się lider
w konsorcjum realizującym prace na wybrzeżu środkowym. Porozumienie przewiduje również, że obie firmy będą się wspomagały przy realizacji prac związanych z kontraktem NATO, na przebudowę bazy w
Świnoujściu.
Obecnie Dragmor dysponuje jeszcze pogłębiarką kubłową, Rozgwiazda, drugą (w leasingu) i kilkoma szalandami, pracującymi w Kłajpedzie. Majątek PRCiP to 7 pogłębiarek, 7 szaland i 2
refulery.
Firma zakończyła niedawno pewne prace w porcie wojennym w Gdyni, przy odbudowie plaży w Sopocie - i przygotowuje się do następnych. Kończy się też pewien etap robót przy odbudowie
Półwyspu Helskiego, a zaczną, wkrótce, podobne na środkowym wybrzeżu, w rejonie Mrzeżyna i Kołobrzegu. Potem wznowione zostaną prace na Helu, a także przy odbudowie plaży w Orłowie. Trwają przygotowania
do prac w Świnoujściu, realizowanych dla Energopolu, w ramach kontraktu z NATO. Firma zamierza też stanąć do przetargów na wykonanie prac refulacyjnych w Dziwnowie oraz konserwację toru wodnego Szczecin -
Świnoujście. Będą też pogłębiane tory podejściowe do portów wybrzeża środkowego. Trwa również uzgadnianie dużego kontraktu z zarządem portu gdańskiego, związanego z przebudową wejścia do portu, a
dotyczącego pogłębienia kanału portowego, od wejścia aż do obrotnicy przy Gdańskiej Stoczni "Remontowa". PRCiP zamierza też stanąć do przetargu na pogłębienie torów prowadzących do portów w Kuźnicy i
Górkach Zachodnich.
Przede wszystkim jednak, firma szykuje się do robót przy wielkim terminalu kontenerowym DCT w Gdańsku, które - mimo kilkakrotnych zapowiedzi - wciąż się jeszcze nie rozpoczęły.
Mimo dość powszechnie wyrażanych wątpliwości co do zasadności jego budowy, prezes Barański jest przekonany, że prace niebawem się ruszą, jakkolwiek jeszcze raczej nie w tym roku. Jego zdaniem - nie chodzi
o to, by rozciągać inwestycję w czasie - bo to kosztuje - lecz, żeby "wstrzelić się" w najdogodniejszy do jej rozruchu moment.
Właściwie prace przy DCT już się rozpoczęły, gdyż PRCiP prowadzi
wycinkę drzew w miejscu, gdzie powstanie terminal, ale wiele wskazuje na to, że rozpoczęcie zasadniczych robót przy jego budowie odsunie się w czasie. Jednak, nawet gdyby prace miały się opóźnić, wygląda
na to, że PRCiP nie będzie narzekał na brak zajęcia.