W "wojnie dorszowej" między rybakami a administracją morską ostatecznie triumfuje ministerstwo. Od każdego
armatora, który chce otrzymać rekompensatę za zaprzestanie połowów dorszy, resort żąda zwrócenia specjalnego pozwolenia połowowego. A to oznacza niemożność łowienia czegokolwiek w Bałtyku.
- Zmusiliśmy
ich do intensywnej pracy w maju i teraz za punkt honoru postawili sobie wygranie tej potyczki - uważa Bogdan Waniewski ze Sztabu Kryzysowego Polskiego Sektora Rybołówstwa. - To celowe i złośliwe działanie
departamentu rybołówstwa.
Zdaje się, że rybacy płacą "frycowe" za wciągnięcie się w proceduralny labirynt. W czerwcu armatorzy i resort podpisali porozumienie, w którym znalazły się zapisy o
konieczności zwrócenia specjalnych pozwoleń połowowych w przypadku ubiegania się o rekompensaty. Resort zobowiązał się jednocześnie do wypłacenia po 5 tys. zł za każdego zatrudnionego rybaka na kutrze. W
efekcie rząd zaproponował niższe stawki, pokrywające tylko 30 procent kosztów postoju jednostki w porcie, i zabrania prowadzenia jakichkolwiek połowów.
- Czyli z jednej strony trzyma się uparcie
zapisów porozumienia, a z drugiej ich nie realizuje - dodaje B. Waniewski.
- Zresztą cały czas rozmawialiśmy o rezygnacji z łowienia dorszy. Połowy innych gatunków w czasie, kiedy między 1 maja a 15
września, gdy trwa na wschodzie Bałtyku okres ochronny na dorsze, daje nam możliwość wygenerowania choć części 70 proc. kosztów, które sami musimy ponieść, bo minister nie godzi się ich pokryć.
Na
początku czerwca mimo braku akceptacji rybaków minister rolnictwa podpisał rozporządzenie określające wysokość stawek za postój w porcie. Według sztabu, państwo pokrywa tylko jedną trzecią kosztów
utrzymania kutra i załogi. A dodatkowo zalicza 60-dniowy okres wypłaty rekompensat od chwili złożenia pozwolenia. Słowem - jeśli ktoś nie łowi od 1 maja, a złożył dokumenty w czerwcu - straci.
-
Dlatego rybacy masowo rezygnują ze składania wniosków o rekompensaty, bo sami są w stanie wypracować innymi rybami połowę potrzebnych sum - dodaje B. Waniewski. - Na dodatek Agencja Restrukturyzacji i
Modernizacji Rolnictwa znów odsyła rybakom dokumenty, wynajdując jakieś błędy. Jest to, co zapowiadaliśmy, prosząc, by ARiMR nie zajmowała się wypłatami, bo już przy rekompensatach za złomowanie kutrów
pokazała, na co ją stać.
Dotąd tylko pięciu rybaków otrzymało pieniądze za rezygnację z połowów ryb do 15 września. Jednostek zdolnych łowić dorsze jest ok. 700. W agencji leży 195 wniosków. Ile
zostanie, gdy rybacy zorientują się, jakie są warunki umowy - nie wiadomo.