"Unia Europejska podzieliła Bałtyk nie na dwa stada - wschodnie i zachodnie, ale na cztery, bo jeszcze dochodzi
rosyjskie i stado rybaków" - usłyszeli eurodeputowani od rybaków podczas spotkania delegacji Komisji Rybołówstwa Parlamentu Europejskiego. Europosłowie w Kołobrzegu wysłuchali narzekań nie tylko na
unijną biurokrację, ale także na polską administrację.
Rybacy wymieniali problemy, na jakie napotkali od momentu wejścia Polski do UE: nie zdążyli skorzystać z funduszu na modernizację floty, a
brak jest teraz nowych pomocowych programów. To rodzi obawę o konkurencyjność rodzimych kutrów w sytuacji, gdy flota "starych" krajów UE jest już unowocześniona za pieniądze wspólnotowe. Ponadto -
zdaniem armatorów - rekompensowanie postoju kutrów, wymuszonego zakazami połowu ryb, powinno być traktowane z równą troską jak ustalanie limitów połowowych.
- W Parlamencie Europejskim jest zgoda co do
konieczności wprowadzenia specjalnego funduszu modernizacyjnego, ale tylko dla floty drobnej i przybrzeżnej - poinformowała Carmen Fraga Esteves, członek komisji.
Armatorzy nie zostawili suchej nitki
na naukowych placówkach badawczych, które dokonują oceny zasobności stad ryb w Bałtyku, i na decydentach, którzy kreślą ramy gospodarki rybackiej na potrzeby polityczne. Wyniki pracy pierwszych nazwali
niezgodnymi z realiami, a drugim zarzucili tworzenie "papierowych limitów".
- W 2006 roku o rybołówstwie na Bałtyku decydować będzie osiem krajów nadbałtyckich i siedemnaście, które nie mają tu
żadnego interesu - przekonywał Bogdan Waniewski, prezes Stowarzyszenia Armatorów Rybackich. - A w tej grupie krajów są największe potęgi europejskie. Dochodzić więc będzie do handlowania głosami, tak jak
to pewnie było w ubiegłym roku. W zamian za głosowanie za dobrymi rozwiązaniami dla Morza Północnego zagłosowano za restrykcyjnymi i złymi ustaleniami dla Bałtyku.
- Wiemy, że polscy rybacy nie zostali
potraktowani sprawiedliwie, kiedy dzielono limity połowowe, i wciąż nie są traktowani na równi z rybakami z innych krajów Unii Europejskiej - przyznał Stunan Stevenson, przewodniczący Komisji Rybołówstwa
PE. - Wszystkie tu przekazane nam uwagi budzą niepokój i przekażemy je Komisji Europejskiej.