Wejście Estonii, Litwy, Łotwy i Polski do Unii Europejskiej przyniosło państwom nadbałtyckim nowe możliwości
współpracy. Przedstawiciele rządów uczestniczący w 13. sesji ministerialnej Rady Państw Morza Bałtyckiego, która zakończyła się w piątek w Szczecinie, uważają, że region skorzystał na integracji i ma
szansę stać się prężnie rozwijającym się gospodarczo obszarem. Ministrowie 11 krajów zapowiedzieli ściślejsze współdziałanie w razie katastrof morskich, zagrożeń terroryzmem i na rzecz ochrony Bałtyku
przed zanieczyszczeniami.
- Współpraca w regionie Bałtyku rozwija się bardzo dobrze, są w nią zaangażowane kraje członkowskie UE i NATO, jak i państwa pozostające poza nimi - mówił Adam Daniel Rotfeld,
szef polskiej dyplomacji, podsumowując przewodnictwo Polski w RPMB. - Mam też wrażenie, że w Moskwie dokonano pewnej rewizji dot. spraw stosunków dwustronnych. Moskwa chce poprawy stosunków z Polską.
W
podobnym tonie wypowiadał się S. Ławrow, który zapewniał, że Rosja chce rozwijać dobrosąsiedzkie stosunki z graniczącymi z nią państwami, w tym z Polską. - Przeszkadza nam sztuczne rozpalanie namiętności.
Często są to problemy wydumane - odparł szef rosyjskiego MSZ, ganiąc dziennikarzy za pytania dotyczące konfliktów polsko-rosyjskich.
Ministrowie 11 krajów, którzy zjechali do Szczecina, dyskutowali
najwięcej o ochronie środowiska Bałtyku w kontekście transportu morskiego ładunków niebezpiecznych. To - jak podkreślali - zadanie na wiele lat. Wśród osiągnięć wymienili m.in. doprowadzenie do
uruchomienia systemu monitorowania ruchu statków na morzu, szczególnie tankowców. Ma zacząć działać od lipca tego roku. O dodatkowe fundusze na inwestycje w ochronę Bałtyku Rada zwróci się do
Europejskiego Banku Odbudowy i Rozwoju. Także polskie porty powinny sięgnąć po tę pomoc, bo Komisja Europejska planuje zaostrzenie norm oraz kontrole. - Zagrożenia związane z zanieczyszczeniem Bałtyku
wymuszą bardziej rygorystyczne kontrole statków i portów - zapowiedział Michael Leigh, wicedyrektor w Dyrekcji Generalnej ds. Stosunków Zewnętrznych UE.
Padały też sugestie o włączeniu w krąg
zainteresowań Rady oddalonej od morza, ale bezpośredniego sąsiada grupy państw bałtyckich na wschodzie - Białorusi, co gwarantowałoby spokój i większe bezpieczeństwo w regionie. Odmienne zdanie ma Rosja.
- Z naszego punktu widzenia demokracja wiąże się ze stabilizacją i dobrobytem, stąd chcemy mieć demokratycznych sąsiadów - mówił Artis Pabriks, minister spraw zagranicznych Łotwy na konferencji
prasowej. - Rada skupia kraje nadbałtyckie i zajmijmy się tylko tym, co ma bezpośredni związek ze współpracą bałtycką. Nie są naszym zadaniem działania misyjne. Skupmy się na tym, co się dzieje w naszej
organizacji, a nie na Białorusi. Liczę, że nie będziemy tego zmieniać, bo mamy bardzo konkretne cele do załatwienia - stanowczo zareagował szef rosyjskiej dyplomacji, S. Ławrow.
Davio Oddsson, minister
spraw zagranicznych Islandii, która po Polsce przyjęła przewodnictwo w Radzie, podkreślił, że region Bałtyku jest najdynamiczniej rozwijającą się częścią Europy. Rada - jego zdaniem - może przyczynić się
do ściślejszych kontaktów między UE a Rosją, zwłaszcza szerszego otwarcia obwodu kaliningradzkiego, a dzięki znoszeniu barier administracyjnych także zachodniopomorskie firmy mogą liczyć na kontrakty w
Rosji.