Sklep    |  Mapa Serwisu    |  Kontakt   
 
Baza Firm
Morskich
3698 adresów
 
Zaloguj się
 
 
Szybkie wyszukiwanie
Szukanie zaawansowane
Strona głównaStrona główna
Wszystkie artykułyWszystkie artykuły
<strong>Subskrybuj Newsletter</strong>Subskrybuj Newsletter
 

  Informacje morskie. Wydarzenia. Przetargi
Wydrukuj artykuł

Gotowi na wielką plamę?

Kurier Szczeciński, 2005-06-06
Czy państwa bałtyckie będą miały szansę obronić się przed gigantycznym wyciekiem ze statku? Takiej odpowiedzi nie daje wprost niedawna kontrola w tych krajach, którą koordynowali Duńczycy. Pewne jest natomiast, że ruch na tym morzu będzie narastał, a to sprzyja kolizjom. NIK opublikowała drugi "Wspólny Raport Końcowy z realizacji postanowień Konwencji o ochronie środowiska morskiego obszaru Morza Bałtyckiego (Konwencji Helsińskiej)". Przyjrzano się jak państwa są przygotowane do zwalczania trujących środowisko plam na wodzie. Ocena ma charakter subiektywny, gdyż kontroli dokonywały instytucje kontrolne danego kraju- Do tych samych zagadnień podchodziły one według nieco innych kryteriów. W raporcie przypomniano, że rozlewy olejowe mają katastrofalne skutki dla plaż, a więc dla turystyki oraz flory i fauny. Cierpi na tym rybołówstwo. Stwierdzono, że ok. 10 proc. wszystkich węglowodorów olejowych na Bałtyku pochodzi z zamierzonych, nielegalnych zrzutów "z przestrzeni maszynowych w zbiornikach ładunkowych" statków. Statystyka plam Każdego roku samoloty patrolujące morze wykrywają ok. 400 takich nielegalnych zrzutów oleju. Zanieczyszczenia te pochodzą również z kolizji jednostek W ostatnich 11 latach na Bałtyku było 251 wypadków w żegludze. Jeden na pięć powodował zanieczyszczenie morza olejem napędowym, maszynowym lub ropą. "W latach 2000 i 2001 łączna ilość tych substancji rozlanych w Morzu Bałtyckim wyniosła 2756 m sześc., z czego około 2500 m sześc., rozlano w wyniku jednego wypadku" - czytamy w raporcie. Ryzyko rośnie W naszym morzu skupia się 15 procent żeglugi morskiej świata. Frachtowce wożą różne ładunki. Szczególnie niebezpieczne są towary płynne. Tymczasem w 2000 roku po Bałtyku przetransportowano 80 mln ton ropopochodnych. Szacunki prognozują, że do 2015 roku wielkość ta wzrośnie do ponad 130 mln ton rocznie. Nieuchronnie spowoduje to wzrost ryzyka rozlewu. Na domiar złego wiele tankowców, które przemierzają Bałtyk w kierunku terminali paliwowych, to nadal jednostki z pojedynczym poszyciem kadłuba. Jako przykład rejonu szczególnie zagrożonego przywołano akweny koło Estonii. Transport ropy przechodzącej przez tamtejsze porty wzrósł ponad dwudziestokrotnie w latach 1993-2002. Trend ma się utrzymać. Estończycy zrobili analizy, z których wynika, że w ciągu najbliższych 10 lat na tamtejszych wodach terytorialnych może dojść do nie mniej niż 3-5 wypadków "o szerokich konsekwencjach", których bohaterami będą tankowce wiozące ropę. Wylewają, bo za drogo Plagą jest także pozbywanie się przez załogi statków zanieczyszczonej wody czy resztek paliwa. "Istotną przyczyną nielegalnego zatapiania zwłaszcza resztek paliwa w morzu są poważne koszty ponoszone za ich odprowadzanie w portach i fakt, że taki koszt musi być poniesiony przez obsługę statku" - czytamy w raporcie. Dla zachęcenia armatorów do pozostawiania przez frachtowce zanieczyszczeń w portach, a nie nocą na morzu, koszty ich odbioru są rozkładane proporcjonalnie na wszystkie zawijające statki. Porty na ogół mają urządzenia do odbioru tych odpadów. Jak szybko do plamy Konwencja Helsińska określa, w jakiej gotowości powinny być służby do zwalczania zanieczyszczeń. Według zalecenia wymagana jest zdolność do natychmiastowego reagowania. Oznacza to, że jednostki ratownicze powinny być zdolne do opuszczenia bazy w ciągu dwóch godzin od powiadomienia o plamie. Powinny do niej dotrzeć w ciągu 6 godzin. Pełna, dobrze zorganizowana akcja, powinna nastąpić na miejscu w ciągu 12 godzin. Zwalczanie większych rozlewów ropy z wykorzystaniem mechanicznych urządzeń zbierających powinno rozpocząć się w okresie nie dłuższym niż dwa dni. Za mało wlewów Badając sytuację w Polsce Najwyższa Izba Kontroli wykazała, że Morska Służba Poszukiwania i Ratownictwa miała za mało sprzętu do zwalczania rozlewów. A ten, który posiadała, był "w znacznym stopniu zużyty" (liczył średnio 8-20 lat). Braki sprzętowe obejmowały m.in. zapory pełnomorskie, które pozwalają na "hamowanie" plamy w złą pogodę. W raporcie podkreśla się, że Bałtyk jest morzem niemal zamkniętym, gdyż połączony jest z oceanami świata jedynie przez płytkie wody Sundu i Wielkiego Bełtu. "To ogranicza wymianę wody z dobrze napowietrzonymi i bogatymi w sól wodami Morza Północnego. Proces wymiany wód przebiega nieregularnie i jest zależny od warunków meteorologicznych. W ostatnich latach wlewy wód z Morza Północnego do Bałtyckiego miały miejsce - średnio co 11 lat. Szacuje się, że pełna wymiana wód może dokonywać się w okresie 25-30 lat. Aby utrzymać te wody we względnej czystości, konieczne jest więc zlokalizowanie baz taboru i sprzętu do zwalczania rozlewów wszędzie tam, gdzie będzie panował coraz większy tłok na wodzie. W raporcie pokontrolnym zaleca się również dalsze współdziałanie krajów nadbałtyckich.
 
(kl)
Kurier Szczeciński
 
Strona Główna | O Nas | Publikacje LINK'a | Prasa Fachowa | Archiwum LINK | Galeria
Polskie Porty | Żegluga Morska | Przemysł okrętowy | Żegluga Śródlądowa | Baza Firm Morskich | Sklep | Mapa Serwisu | Kontakt
© LINK S.J. 1993 - 2024 info@maritime.com.pl