Na niedawnej konferencji, która odbyła się w Senacie (patrz: tekst "Lista grzechów morskich"), Dariusz Marzec,
wiceminister skarbu, omówił strategię przekształceń własnościowych w gospodarce morskiej. W sektorze tym udział skarbu państwa wciąż jest bardzo wysoki. Mamy tam do czynienia z przedsiębiorstwami
państwowymi, jak Polska Żegluga Morska czy Polskie Ratownictwo Okrętowe, bądź spółkami prawa handlowego, z całkowitymi lub częściowymi udziałami skarbu państwa. Spółkami, w których państwo jest nadal
jedynym udziałowcem, są np: Polska Żegluga Bałtycka, Przedsiębiorstwo Przetwórstwa, Połowów i Handlu Dalmor, Polski Rejestr Statków i Centrum Techniki Okrętowej. (Wprawdzie nie do państwa, ale do
państwowej Agencji Rozwoju Przemysłu, w całości należy także istniejąca od grudnia 2002 r., armatorska spółka POL-Euro Linie Żeglugowe.)
Wysokie są również państwowe udziały w zarządach
głównych portów: w Gdańsku i Gdyni - po 84% oraz w Szczecinie i Świnoujściu - 86%. W Polskich Liniach Oceanicznych udział skarbu państwa jest umiarkowany (24,81%), a pozostałymi akcjonariuszami tej spółki
są: POL-Levant Sp. z o.o. (38,53%), Stocznia Gdynia SA (24,44%) oraz TUR Warta SA (12,22%). Ministerstwo Skarbu Państwa, a zwłaszcza Agencja Rozwoju Przemysłu, posiada także udziały w kapitale niektórych
stoczni.
Wiele z wymienionych firm, zwłaszcza PŻM, PLO, zarządy portów i stocznie, posiada liczne udziały w spółkach zależnych, dysponujących często dużym majątkiem, co czyni całą strukturę
własnościową mocno skomplikowaną, a nawet - jak w przypadku PŻM - wręcz barokową. Jak wskazuje przykład tego ostatniego przedsiębiorstwa, nawet w pełni państwowa forma własności nie zapobiegła utracie
kontroli państwa nad ogromnym majątkiem, wyprowadzonym do sieci spółek zależnych.
W przypadku firm, zwłaszcza tych z częściowym udziałem, w których nadzór i kontrola nad majątkiem muszą się
odbywać zgodnie z przepisami kodeksu spółek handlowych, skuteczność kurateli skarbu państwa wydaje się być jeszcze bardziej iluzoryczna. Być może to jeden z powodów, dla których Ministerstwo Skarbu
zdecydowane jest kontynuować procesy prywatyzacyjne - jakkolwiek nie wszędzie i nie w jednakowym tempie.
Jak poinformował minister Marzec, w najbliższym czasie nie przewiduje się sprzedaży
państwowych akcji w Polskich Liniach Oceanicznych, ze względu na sytuację finansową tej firmy. Wprawdzie PLO osiągnęły na koniec ub.r. zysk netto w wysokości ponad 1,16 mln zł, niemniej ich kapitały
własne nadal pozostają ujemne (-8,54 mln zł).
Również Polska Żegluga Morska, wg informacji ministra, osiągając zysk z bieżącej działalności (ponad 11,90 mln zł netto), poniosła stratę na
sprzedaży (-4,79 mln zł) i wykazuje ujemne kapitały (-151 mln zł), a jej zobowiązania, i rezerwy na nie, wynoszą 325 mln zł. Zadziwiające prawne zapętlenie - wynikające z wad obowiązującej ustawy o
przedsiębiorstwach państwowych - sprawia, że minister skarbu państwa od kilku już lat nie ma możliwości wglądu w sprawy majątkowe PŻM i spółek podległych, i nie może doprosić się sporządzenia
skonsolidowanego bilansu całej grupy. Stąd, nie wiadomo czy ujemne kapitały firmy nie są przypadkiem rezultatem skomplikowanej inżynierii finansowej, gdyż znakomita koniunktura w żegludze wskazywałaby, że
grupa PŻM dawno powinna już wyjść "spod kreski". Zatem, do czasu odzyskania nadzoru nad PŻM, jakiekolwiek działania prywatyzacyjne są niemożliwe, chyba że pozbawiona kontroli firma sprywatyzuje się
sama - bez udziału Ministerstwa Skarbu Państwa.
Przedsiębiorstwem armatorskim, wobec którego kontynuowane są działania prywatyzacyjne, jest Polska Żegluga Bałtycka, ale tu przeszkodą są
nieruchomości portowe, będące własnością spółki. Ministerstwo Infrastruktury nie chce dopuścić, by - poprzez sprzedaż udziałów firmy - dostały się one w ręce prywatne.
Kolejną spółką, która ma
zostać sprywatyzowana, jest PPPiH Dalmor. Tam jednak, w wyniku zarzutów dotyczących nieprawidłowości popełnionych przy wycenie majątku przedsiębiorstwa, trwa sprawdzanie całej procedury prywatyzacyjnej.
Odmiennie wygląda przebieg prywatyzacji w głównych portach morskich. Wysokie udziały skarbu państwa wynikają tam przede wszystkim z tego, że gminy miejskie nie objęły swego czasu, jak to
przewidywała ustawa portowa z grudnia 1996 r., akcji w spółkach zarządzających portami: Gdańsk i Gdynia (miały objąć po co najmniej 34%, a Szczecin i Świnoujście - po 24,5%) - stąd ich udziały są obecnie
symboliczne.
Wspomniana ustawa obliguje jednak zarządy tych portów do wyzbycia się - i to do końca br. - udziałów w spółkach zależnych. Zarząd Morskiego Portu Gdańsk jest m.in. udziałowcem
spółek: PPSU "Westerplatte" - w upadłości, PUP "Rezerwa" i PG "Eksploatacja". Ta ostatnia, zgodnie z harmonogramem, miałaby zostać sprywatyzowana do końca roku, ale jej złe wyniki ekonomiczne
(2,5 mln zł strat na koniec ub.r.) mogą odstraszyć ewentualnych nabywców.
Zarządowi portu gdyńskiego pozostało jeszcze do sprywatyzowania 4,5 spółki. Są to:
- Bałtycki Terminal Zbożowy, który
być może zostanie sprzedany do połowy roku;
- Morski Terminal Masowy Gdynia (w ub.r. miał mały wynik dodatni, po stracie 1,8 mln zł w 2003 r.);
- "WUŻ" - Przedsiębiorstwo Usług Żeglugowych i
Portowych, które po stracie 874 tys. zł w 2003 r., ub.r. zakończyło zyskiem netto 1,5 mln zł;
- Bałtycki Terminal Drobnicowy Gdynia, którego zeszłoroczne wyniki również mogą odstraszyć potencjalnych
nabywców;
- Bałtycka Baza Masowa, w której zarząd portu posiada połowę udziałów (drugą połowę chcą sprzedać Zakłady Azotowe "Puławy"), również - wg informacji ministra Marca - znajduje się w złej
kondycji finansowej, ze względu na konieczność spłaty kredytów.
W Zarządzie Morskich Portów Szczecin i Świnoujście, już 3 lata temu, zatwierdzono "Program zbycia udziałów i suprastruktury",
ale wycena spółek portowych dopiero się rozpoczyna, a stosowne przetargi mają być ogłoszone do połowy roku.
Ministerstwo Skarbu zdaje sobie sprawę z tego, że zbycie udziałów w portowych
spółkach eksploatacyjnych do końca 2005 r. jest nierealne, zwłaszcza że na niektóre z nich, ze względu na ich kondycję, może nie być nabywców - stąd przewiduje się wniesienie kolejnej noweli do ustawy
portowej, odsuwającej ten termin.
Prywatyzowane mają być także: Polski Rejestr Statków i Polskie Ratownictwo Okrętowe. W przypadku pierwszego, ustawa przewiduje, że można zbyć tylko 51%
udziałów - i oferty rozesłano już do potencjalnych nabywców. PRO, będące - jak wspomniano - przedsiębiorstwem państwowym, prywatyzowane ma być bezpośrednio.
Prywatyzacja w polskich stoczniach -
to osobny rozdział. Nawet bez niej widać, że proces przekształceń własnościowych w gospodarce morskiej będzie długotrwały i nie pozbawiony "raf".