- Informacje o tym, że towary importowane do Polski drogą morską są odprawiane w innych krajach Unii
Europejskiej, nie są zgodne z tym, co obserwujemy w Izbie Celnej w Gdyni - poinformował Tomasz Węgiel, naczelnik wydziału prawno-organizacyjnego.
Zdaniem T. Węgiela, w portach Gdańska i Gdyni, liczba
odpraw po akcesji Polski do Unii znacznie wzrosła, mimo że celnicy nie odprawiają już towarów pochodzących z UE, a jedynie przywożone i wywożone do krajów spoza Wspólnoty.
O ile w 2003 r. w oddziale
celnym Baza Kontenerowa w Gdyni dokonano 24 tys. odpraw w imporcie, to w 2004 r. odpraw tych było już 33,5 tys., czyli o ok. 45% więcej. Natomiast w styczniu br., w oddziale zarejestrowano 7,5 tys.
operacji, w tym 3 tys. w imporcie. Wynika to ze znacznego wzrostu przeładunków drobnicy skonteneryzowanej, przechodzącej przez trójmiejskie terminale.
Naczelnik podkreśla, że mimo możliwości odpraw
ładunków w Rotterdamie, czy Hamburgu, towary transportowane drogą morską do Polski są odprawiane w Gdyni. Wynika to m.in. z przepisów, które stanowią, że przy odprawach towarów w krajach członkowskich
trzeba przejść tzw. procedurę zawieszenia podatku, lub tam go zapłacić, a ładunek przywieziony do Polski musi być poddany ponownej procedurze opodatkowania. W sumie, importer musi dwukrotnie dokonać
operacji związanych z opodatkowaniem towaru, a VAT i tak płaci w kraju docelowym.
Narzekania klientów na zbyt powolne procedury odpraw są - zdaniem naczelnika Węgiela - wynikiem zbyt szczegółowych
polskich przepisów. Polskie służby celne stosują bowiem dokładnie te same podstawowe rozporządzenia unijne, jakie obowiązują we wszystkich krajach członkowskich.
We wszystkich izbach celnych na terenie
kraju, działa już system komputerowy "Celina". (System ten "załamał się", gdy zaczęto go wprowadzać w ub.r. - red.)