Z Włodzimierzem Kłosińskim, prezesem zarządu KIGM, rozmawia Władysław Jaszowski.
-
Zestawmy następujące fakty: 150 członków KIGM i około 1400 firm żyjących z gospodarki morskiej w północnej Polsce. Skupiacie więc około 11% przedsiębiorstw sektora morskiego. Co o tym sądzić?
- KIGM,
zdaniem Krajowej Izby Gospodarczej, należy do 10 najlepiej funkcjonujących samorządów gospodarczych i wyróżnia się wysoką sprawnością. Tym niemniej, działalność samorządów gospodarczych w Polsce, mimo
wielu lat starań środowisk biznesu, nie doczekała się unormowania prawnego, zapewniającego właściwą rolę, czy może nawet godziwą egzystencję. Spodziewaliśmy się, że wraz z wejściem Polski do Unii
Europejskiej, nastąpi w kraju komplementarne zrównanie roli izb gospodarczych i będą one uczestniczyć w dostosowywaniu naszego prawa i życia gospodarczego do wymogów europejskich.
- Co temu
przeszkadza?
- Nieokreślona formuła funkcjonowania samorządu gospodarczego w Polsce. Powinien on, przykładowo, działać na wzór izb niemieckich, o obligatoryjnej do nich przynależności lub też, jak w
innych państwach UE, na zasadzie dobrowolności zrzeszania się. Z tym, że izba jest dla organizacji rządowych podstawowym partnerem przy kreowaniu życia gospodarczego, a firmy do niej nie należące i tak
muszą potem stosować się do ustaleń izbowych. W jednym i drugim przypadku prowadzi to do opiniowania zamierzeń legislacyjnych rządu, znaczącego głosu w kwestii wolności gospodarczej, obrony interesów
firm, czy wręcz uprawnionego żądania właściwej regulacji prawnej. W Polsce, niestety, nie mamy jak dotąd, takich możliwości.
- Skoro przynależność do izb w Polsce nie jest obligatoryjna i skoro nie
mają one uprawnień do współkreowania zasad gospodarczych, oznacza to, że w tym przypadku KIGM działa na wolnym rynku i - by przetrwać - kierować się musi czysto handlowymi przesłankami. Trudno godzić to z
potrzebą reprezentowania interesów środowiska...
- To właśnie miałem na myśli, mówiąc o wysokiej sprawności działania KIGM. Godnym zastanowienia jest jednak fakt, że przy tak niskich kosztach
funkcjonowania, wynikających m.in. z pracy społecznej, 80% środków potrzebnych na utrzymanie izby pochodzić musi z działań komercyjnych. Czy współgra to z potrzebą reprezentowania interesów środowiska? W
naszym przekonaniu, organ samorządu gospodarczego, w sytuacji jaka wytworzyła się po wstąpieniu Polski do UE, a więc po uzyskaniu możliwości docierania do potencjalnych źródeł finansowania rozwoju
gospodarczego danej branży, musi posiadać znacznie większe uprawnienia, umożliwiające przetrwanie, a działalność komercyjna powinna mieć znaczenie dodatkowe, a nie, jak dotąd, podstawowe.
- KIGM, wraz
z całym samorządem gospodarczym w Polsce, stanęła na rozdrożu. I co dalej?
- Trzeba wreszcie powiedzieć wprost, że rządzący od 1989 roku, bez względu na opcję polityczną, boją się oddać części władzy
ekonomicznej samorządowi gospodarczemu. Będzie tak nadal, póki nie określi się dokładnie, co jest rolą i funkcją państwa w życiu gospodarczym, a co w tym zakresie należeć powinno do izb, tak jak zrobiono
to przed wielu laty w Europie Zachodniej. Zdajemy sobie, oczywiście, sprawę, że scedowanie powinności gospodarczych w dużych aglomeracjach, regionach, czy makroregionach, na izby gospodarcze i legalizacja
tego stanu, jest niebagatelna w skutkach, w tym politycznych, będąc zaprzeczeniem idei podziału łupów po wygranych wyborach.
- Jakie zmiany w prawodawstwie powinny więc nastąpić, by tak się mogło
stać?
- Moim zdaniem, wystarczyłoby, mówiąc umownie, zadekretowanie normalności. Normalnością dla mnie jest to, że jeśli powstaje jakiś projekt gospodarczy rządu, to jednym z podstawowych organów,
który powinien określić swój stosunek do niego, jest stosowna izba gospodarcza. Co, oczywiście, nie oznacza, że musi tak być, jak ta izba uzna. Tym niemniej, za niezbędną uważam kolejność, w której
samorząd gospodarczy wypowiada się o danym projekcie rządowym przed jego
uchwaleniem, a nie po tym fakcie. Pozwoliłoby to uniknąć wdrażania rozwiązań gospodarczych skażonych lobbingiem ugrupowań
politycznych, które mają mało wspólnego z dobrym gospodarowaniem. Przykładów na to jest nazbyt wiele.
- Być może, taka kolejność nie wynika ze złej woli polityków, czy dbania o ich własne interesy,
lecz z konieczności szybkich zmian w prawodawstwie, co uniemożliwia konsultacje z samorządem gospodarczym...
- Cały czas mamy jednak do czynienia z odwróceniem kolejności. Przecież potrzeba regulacji
życia gospodarczego w kraju powinna wypływać od tych, którzy są jego uczestnikami. To oni powinni występować przez swoje izby gospodarcze do organów władzy państwowej o potrzebne regulacje prawne.
-
Czy KIGM stać na takie działanie?
- Jesteśmy małym organizmem na mapie gospodarczej Polski. Myślę, że ważne jest to, co kiedyś postulowała Krajowa Izba Gospodarcza, która złożyła projekt ustawy o
samorządzie gospodarczym w Polsce. Ta myśl powinna zostać podjęta przez tych, którzy wygrają nadchodzące wybory. Stąd także nasz głos w tej sprawie na łamach "Namiarów na Morze i Handel". Jest to
bowiem jedna z najważniejszych spraw gospodarczych, która w programie nowej władzy, wręcz w expose nowego premiera, powinna być wyeksponowana. Chodzi bowiem o odpowiedź na pytanie, czy wygraliśmy wybory
po to, by dalej sterować, być może lepiej i bardziej skutecznie, ale nadal ręcznie, czy też chcemy się władzą gospodarczą chociaż częściowo podzielić.
- Skoro Polska jest już w UE, to powinna stosować
obowiązujące w niej zasady życia gospodarczego. Wydaje się to oczywiste... Być może, nie dość stanowczo o to zabiegacie?
- W Polsce przedsiębiorcy jednoczą się w różnych organizacjach i
stowarzyszeniach - choćby na terenie Wybrzeża. Jest Związek Armatorów Polskich, Forum Okrętowe, Polska Izba Spedycji i Logistyki, Związek Agentów i Przedstawicieli Żeglugowych, Krajowa Izba Gospodarki
Morskiej, lecz gdy przychodzi do wyrażenia opinii, to najczęściej każdy czyni to osobno i w różnym czasie, rozpraszając siłę oddziaływania. A przecież w takich sprawach powinna być jedna organizacja
samorządowa, apolityczna, proponująca reguły życia gospodarczego.
- Kreowanie zasad życia gospodarczego, choć bardzo ważne, nie jest chyba jedyną powinnością izby. Co jeszcze należałoby zmienić?
-
Zwróciłbym tu uwagę na sferę mentalności firm i ich szefów, tworzących samorządy gospodarcze. Myślę, że w Polsce nie wykształciła się potrzeba świadomego uczestniczenia w izbie gospodarczej, jako organie
broniącym interesów własnego przedsiębiorstwa. Przykładem - mała świadomość konieczności ponoszenia kosztów przynależności do izby, które w przypadku KIGM są wręcz symboliczne. Być może, wynika to z
mnogości tego typu organizacji, chęci firm do uczestniczenia w wielu z nich, celem szukania, w razie kłopotów, ewentualnego podparcia politycznego. Ale przecież, żeby z izby czerpać, trzeba też do niej
wnieść jakiś wkład własny. Tak, jak w przypadku funduszy pomocowych.
- Czyli, każdy bierze sprawy w swoje ręce i ciągnie do siebie...
- Jest to dzisiaj, w jakiś sposób, wytłumaczalne. Firmy walczą
o przetrwanie.
- A co z kreowaniem etosu przedsiębiorcy, zasad przyzwoitości w interesach?
- To jedna z kolejnych podstawowych spraw czekających samorząd gospodarczy. Przynależność do izby
gospodarczej, jej rekomendacja, nie tylko dla banku, ale oceniająca poziom i etykę biznesu, jest w świecie niezwykle istotna. Procedura przyjmowania do izb nie może wiązać się, jak się to dzieje jeszcze
obecnie, z automatyzmem. Ale izby są biedne, o powodach już mówiłem i każda się cieszy, gdy może zwiększyć liczbę członków, bo, być może, wzrosną wpływy ze składek. O świadomym wyborze i elitarności, na
razie trudno mówić. Sprzyja to istnieniu wielu złych wzorców, jak na przykład wzajemnie wyniszczającej konkurencji między członkami tej samej izby, myśleniu tylko o korzyściach własnej firmy, bez dbania o
interes branży czy kraju. Zagranica widzi to i wykorzystuje. Czy stare powiedzenie margrabiego Wielopolskiego, że "dla Polaków można coś czasem zrobić - z Polakami nigdy", musi ciągle być aktualne?
- Co zrobić, by KIGM mogła skutecznie bronić interesów przedsiębiorstw sektora morskiego w Polsce - nie tylko w układzie krajowym, ale i unijnym?
- Należy odpolitycznić, odpartyjnić gospodarkę. I
musi to zrobić już najbliższa ekipa obejmująca władzę. Od początku mojej pracy w izbie, marzyło mi się, żeby gospodarka morska była reprezentowana w Sejmie. Apolitycznie, nie poprzez jakiś układ partyjny.
Skoro mówi się, ze sięga ona, poprzez związki kooperacyjne, od "sinych wód Bałtyku, po śnieżne szczyty Tatr", to środowisko, od Szczecina po Gdańsk, czy nawet od Świnoujścia po Elbląg, po raz pierwszy
jednoczące się poprzez udział w Krajowej Izbie Gospodarki Morskiej - co jeszcze kilka lat temu było nie do pomyślenia - powinno wypromować swoich niepartyjnych kandydatów do parlamentu. Dla mnie byłby to
sondaż siły intelektualnej i sprawności organizacyjnej środowiska. I wierzę, że ludzie ci współdziałaliby z KIGM.
- Czy KIGM powinna być silna siłą swoich członków, czy też członkowie izby powinni być
silni siłą KIGM?
- Na razie izba jest silna podmiotami gospodarczymi, które w niej uczestniczą. Marzyłaby mi się jednak sytuacja, w której to członkowie izby czerpali siłę z przynależności do niej. Ale
to już zależy od nas samych. Środowisko nie może bowiem "odpuścić" sobie tworzenia, budowania i korzystania z własnej silnej platformy współpracy z rządem w Warszawie i Komisją Europejską w Brukseli.
- Dziękuję za rozmowę.
Krajowa Izba Gospodarki Morskiej (KIGM) powstała w Gdyni przed 6 laty. W tym czasie liczba jej członków zwiększyła się z kilkudziesięciu, w chwili zakładania, do 150
firm obecnie. Należą do niej największe przedsiębiorstwa polskiej gospodarki morskiej: stocznie, porty, firmy armatorskie oraz wiele małych i średnich podmiotów gospodarczych, działających w branży
morskiej i z nią współpracujących. Zrzesza także tzw. członków stowarzyszonych, do których należą: Morski Instytut Rybacki, Polska Izba Spedycji i Logistyki, Polsko-Litewska Izba Gospodarcza Rynków
Wschodnich, Związek Armatorów Polskich, Związek Agentów i Przedstawicieli Żeglugowych w Gdyni. Funkcjonuje na całym polskim wybrzeżu. Ma oddział w Szczecinie oraz biura regionalne w Kołobrzegu i Elblągu.
Przy KIGM afiliowały się: Polskie Forum Przemysłów Morskich i Polski Klaster Morski, platformy współdziałania z odpowiednimi agendami Unii Europejskiej.