Zdekapitalizowane nabrzeża, drogi dojazdowe i tory kolejowe w kierunku portów.
Uciekające pod zagraniczne bandery polskie statki. Brak pieniędzy na nowe frachtowce taki obraz gospodarki morskiej potwierdziła NIK w swej najnowszej kontroli.
Według Najwyższej Izby Kontroli rząd
nienależycie wykorzystał w minionych latach możliwości rozwoju tego sektora, o czym poinformowano wczoraj. Lustracja gospodarki morskiej objęła okres od 2002 do połowy i pierwsze półrocze 2004 roku.
Kontrolę przeprowadzono w ministerstwach Infrastruktury i Skarbu Państwa, urzędach morskich oraz zarządach portów morskich.
W przypadku Zachodniopomorskiego kontrolerzy NIK odnotowali "krytyczny stan
techniczny linii kolejowej Szczecin-Świnoujście", co odstrasza potencjalnych kontrahentów od portów. Z kolei wskaźnik zużycia krajowej infrastruktury portowej wynosił aż 70 procent. Szczególnie kiepski
był jej stan właśnie w Szczecinie i Świnoujściu. Zarządy portów również w Trójmieście nie pozbyły się do końca 2003 roku udziałów w spółkach eksploatacyjnych, co nakazywała im ustawa. To wszystko obniżało
konkurencyjność polskich nabrzeży wobec modernizowanych portów z Pribałtyki czy Europy Zachodniej.
Administracja morska niedostatecznie finansowała pogłębianie torów wodnych i akwenów portowych. Nie
zreorganizowano zresztą samej administracji i nadal są trzy urzędy morskie, co nie gwarantuje "jednolitych skoordynowanych i skutecznych działań na polskich wodach".
Nie skonsolidowano też żeglugi
promowej, w efekcie czego doszło nawet do wojny polskich armatorów na Bałtyku. Trwał też kosztowny spór przed londyńskim sądem o prom "Polonia" między PŻM i Euroafricą.
Rezultatu nie przyniosły
również próby prywatyzacji skomercjalizowanej już w 1992 r. Polskiej Żeglugi Bałtyckiej. Poniesiono natomiast ponad 200 tys. zł kosztów.
Resorty infrastruktury i finansów nie były nawet w stanie
uzgodnić projektu ustawy o podatku tonażowym, która zahamowałaby i odwróciła trend ucieczki narodowej floty pod tanie bandery. Nie przygotowano również nowej ustawy o pracy na statkach handlowych oraz nie
wdrożono mechanizmów finansowania przez armatorów zakupów statków w polskich stoczniach.
O tym, jak administracja rządowa jest zatroskana problemami gospodarki morskiej, niech świadczy funkcjonowanie
Zespołu ds. Gospodarki Morskiej powołanego na początku 2002 r. Od marca 2002 do zakończenia kontroli odbył on podobno jedno spotkanie powiedział na konferencji prasowej Krzysztof Wierzejski, dyrektor
departamentu komunikacji i systemów transportowych NIK.