Stratą 66,4 miliona złotych zakończyła działalność w ubiegłym roku Stocznia Szczecińska Nowa. Jak tłumaczy
zarząd firmy, to wynik konieczności stworzenia rezerw obowiązkowych. - Gdyby nie to, firma mogłaby nawet wyjść na zero - uważa Andrzej Stachura, prezes SSN.
Jak poinformowała nas Grażyna Zabrocka,
dyrektor finansowy SSN, w 2004 roku łączne dochody spółki wyniosły ponad 1,5 mld zł, zaś koszty 1,58 mld zł.
- Strata w całkowitej działalności firmy powstała dlatego, że w ramach kosztów operacyjnych
byliśmy zmuszeni do utworzenia rezerw, w tym prawie 85 mln zł trzeba było zarezerwować na przewidywane straty w budowie statków - mówi A Stachura.
Stoczni udało się też nieco zaoszczędzić; w
przychodach finansowych prawie 29,5 mln zł stanowi zysk na transakcjach zabezpieczających ryzyko kursowe. Łącznie przychody finansowe wyniosły 180 mln zł.
Prezes Stachura przypomina, że w ubiegłym roku
firma prowadziła restrukturyzację, której program skończył się pod koniec grudnia. -Uzyskaliśmy skrócenie cykli produkcji jednostek, zmniejszyliśmy koszty, pracochłonność. Pomimo tego ponieśliśmy stratę.
W dużym stopniu zaważył na niej również drastyczny wzrost cen stali oraz niespotykany spadek kursu dolara i wzrost wartości euro - wyjaśnia prezes.
Ponadto w ubiegłym roku stocznia nie dostała od
właściciela - Agencji Rozwoju Przemysłu - pomocy na działalność bieżącą. Otrzymała jedynie środki na zakup części majątku do produkcji.
- Mimo że nie było też obowiązujących w wielu unijnych krajach
dopłat do nierentownych kontraktów, nasza zyskowność wyniosła tylko minus pięć procent. Jeżeli kryzysy surowcowe i walutowe nie pogłębią się, a w tym roku dostaniemy 6 proc. obiecanej państwowej
subwencji, to wynik firmy za 2005 rok może wynieść w granicach zera - uważa A. Stachura.