"Międzynarodowa organizacja ekologiczna WWF wyraża zdziwienie reakcją Ministerstwa Rolnictwa oraz Morskiego
Instytutu Rybackiego na raport WWF "Clean Baltic within Reach?" o zanieczyszczeniu Morza Bałtyckiego syntetycznymi chemikaliami" - czytamy w oświadczeniu przesłanym do Jerzego J. Pilarczyka,
wiceministra rolnictwa.
Zdaniem Zielonych, "powstrzymywanie i krytykowanie publicznej debaty nad problemem skażenia wód Morza Bałtyckiego toksycznymi chemikaliami nie doprowadzi do rozwiązania
problemu".
Jak informowaliśmy, MIR i ministerstwo poddały w wątpliwość dane zawarte w raporcie WWF. Uznały, że temat szkodliwych substancji został wyolbrzymiony.
Ekolodzy informują więc, że ich
raport (dostępny na stronie www.wwf.pl) "zawiera powszechnie dostępne informacje i jest syntezą prawie 100 dokumentów agend Unii Europejskiej, konwencji HELCOM oraz publikacji naukowych, w tym
polskich".
Według organizacji, w krytyce raportu MIR skupił się na grupach związków chemicznych, które sam bada - kadmu, ołowiu, pestycydów, a "nie zauważa, że raport WWF w znacznej części
dotyczy związków niemonitorowanych, dla których poziomy skażenia nie zostały jeszcze określone. Są to jednak substancje szkodliwe dla zdrowia" - napisali do ministerstwa Zieloni.
"W świetle
obecnych przepisów prawnych UE przemysł chemiczny nie ma obowiązku sprawdzać toksyczności produkowanych przez siebie substancji przed zastosowaniem ich w produktach codziennego użytku. Ta sytuacja może
się zmienić. Parlament Europejski pracuje właśnie nad nową ustawą pod nazwą REACH, która ma wprowadzić ostrzejsze mechanizmy kontroli. Należałoby oczekiwać od Ministerstwa Rolnictwa i Ministerstwa
Środowiska zajęcia stanowiska popierającego taki kształt nowej legislacji europejskiej REACH, które zapewni wyeliminowanie ze środowiska chemicznych substancji szkodliwych. Tymczasem w publicznej debacie
biorą udział z jednej strony koncerny chemiczne, z drugiej organizacje ekologiczne, natomiast ministerstwa nie zajmują wyraźnego stanowiska" - uważają ekolodzy.