Czy szczecińscy stoczniowcy będą mieli kiedykolwiek tak cieplarniane warunki jak ich koledzy w wielu europejskich
stoczniach? Podczas niedawnej konferencji na temat perspektyw przemysłu okrętowego w Polsce profesor Leonard Rozenberg przypomniał, że tamte firmy są znakomicie wyposażone technicznie.
Cieplarniane
warunki to np. możliwość budowania statków w całości pod dachem. To właśnie ze strony tych podmiotów grozi naszym stoczniom największe ryzyko konkurencyjne, bowiem tak wyposażone mogą uzyskiwać znacznie
wyższą produktywność niż polskie stocznie stwierdził prof. Rozenberg, kierownik Katedry Organizacji i Zarządzania na Wydziale Informatyki PS, od 15 lat zajmujący się gospodarką i inżynierią finansową.
Naukowiec przypomniał, że nakłady na inwestycje są w Szczecinie na znacznie niższym poziomie niż w stoczniach niemieckich, do których głównie się odniósł w swoim wystąpieniu.
Przez to nasze firmy
dość szybko mogą napotkać barierę wzrostu efektywności gospodarowania, ze względu na stosunkowo stary park maszynowy.
Podkreślił, że budowa statków pod dachem staje się w naszym klimacie dość
powszechna, a pierwsza zaczęła ją realizować w takich warunkach Finlandia.
Rozenberg przypomniał, że w ciągu ostatnich 10 lat niemieckie stocznie zostały "gruntownie przebudowane i obecnie zaliczane
są do najbardziej nowoczesnych stoczni świata". Każda jest zdolna do wyprodukowania 100-200 tys. CGT (jednostka pomiaru pracochłonności) statków rocznie. Jednak rząd niemiecki, aby uzyskać zgodę na
przeznaczenie państwowych pieniędzy na ich unowocześnienie, zgodził się ograniczyć produkcję w każdej z nich do 100 tys. CGT.