Rozmowa z Andrzejem Stachurą, prezesem Stoczni Szczecińskiej Nowej
"Kurier": Czy 6 procent dopłat do
nierentownych statków, które na wzór unijny zdecydował się udzielać rząd, może być lekiem na kłopoty polskich stoczni?
A. Stachura: To znacząca pomoc polskiego rządu, bo wyrównuje szanse ze
stoczniami zachodnioeuropejskimi, które są o wiele mocniej wyposażone technicznie. Wpompowano w nie bowiem po kilkaset milionów dolarów czy euro. Gdy obecnie mamy "zwariowane" ceny surowców i walut,
dzięki subwencjom nasza i inne krajowe stocznie mają szanse przeżycia.
A jeżeli dolar jeszcze bardziej osłabnie?
Trudno w takiej sytuacji wróżyć. Dziś w naszych planach budowę
statków bilansujemy na zero przy 3,26 zł za dolara. Jest to możliwe dzięki temu, że w firmie dużo zrobiono dla obniżenia kosztów, a także z uwagi na sposób finansowania statków z zaliczek armatorskich.
Pomogły też dopłaty państwa i restrukturyzacja w stoczni. Okazało się więc, że mimo spadku wartości dolara o prawie 30 procent, firma ma szanse produkować z rentownością na poziomie zera.
Natomiast
jeżeli kurs waluty lub ceny stali będą jeszcze bardziej niekorzystne, wówczas będziemy się zastanawiać, co robić dalej. Istnieje przecież jeszcze możliwość skorzystania z pomocy na prototypowe jednostki,
a także ze środków na ochronę środowiska czy Komitetu Badań Naukowych.
W tym roku zwodowaliście już jeden statek, a drugi przekazaliście armatorowi. Czy dostaniecie na niego dopłatę?
Nie, są jednak szanse, że jeżeli parlament szybko przyjmie ustawę o subwencjonowaniu budowy statków, to nie poniesiemy strat na kolejnych jednostkach.
Czy dostaniecie pełną dopłatę na serię
statków con-ro, którego prototyp niedługo będziecie montować?
Na tę jednostkę możemy dostać maksymalną subwencję na poziomie 3 procent. Jest to bowiem w części samochodowiec i w części
kontenerowiec. Przypomnę, że na 6-procentowe dotacje mogą liczyć chemikaliowce, gazowce, kontenerowce i produktowce.
Nie obawiacie się, że mimo to możecie ponieść stratę na prototypowym statku
con-ro.
Obawiamy się, zwłaszcza że wszystkie nowe produkty z pochylni były klęską dla naszej poprzedniczki Stoczni Szczecińskiej.
Dziękuję za
rozmowę.