Sklep    |  Mapa Serwisu    |  Kontakt   
 
Baza Firm
Morskich
3698 adresów
 
Zaloguj się
 
 
Szybkie wyszukiwanie
Szukanie zaawansowane
Strona głównaStrona główna
Wszystkie artykułyWszystkie artykuły
<strong>Subskrybuj Newsletter</strong>Subskrybuj Newsletter
 

  Informacje morskie. Wydarzenia. Przetargi
Wydrukuj artykuł

Tylko najpilniejsze sprawy

Namiary na Morze i Handel, 2004-05-21
Z Witoldem Górskim, podsekretarzem stanu w Ministerstwie Infrastruktury, rozmawiają Maciej Borkowski i Jerzy Drzemczewski - Obecny rząd, o ile zostanie zaakceptowany przez Sejm, nie będzie miał zapewne zbyt wiele czasu na działanie. Na czym się zatem skupi resort w najbliższym czasie? - Nowy minister, Krzysztof Opawski, zadeklarował, że resort w ciągu najbliższego roku przystąpi do takich przedsięwzięć, które mają szanse być zrealizowane w bliskiej perspektywie czasowej. Przede wszystkim są to sprawy związane z budową dróg i autostrad - i to jest temat najważniejszy, zwłaszcza że są już gotowe odpowiednie instrumenty prawne, w tym ustawy; jest utworzony stosowny fundusz drogowy, są też fundusze unijne na ten cel. Prosiłem ministra Opawskiego, by, w miarę pilnie, podjęta została decyzja co do budowy autostrady A-1. Kiedy ona zapadnie, wiadomo będzie co dalej robić. Zanim nie rozstrzygnie się, czy inwestycja ta będzie kontynuowana z udziałem GTC [Gdańsk Transport Company - red.], czy też bez niego, budowy nie można będzie rozpocząć. Drugim ważnym obszarem, którego uporządkowanie deklarował minister Opawski, jest sytuacja na kolejach. Jak wiadomo, grożą tam strajki, a żadna władza nie pragnie tego, by takie strajki były rozpoczynane czy kontynuowane, gdyż są one wielkim dyskomfortem dla społeczeństwa. - A jakie sprawy na podległym panu obszarze działania uważa pan za najpilniejsze? - Najpilniejszymi zadaniami, nad którymi zresztą pracujemy obecnie szczególnie usilnie, są prace nad projektami czterech ustaw. Jedną z nich jest ustawa o podatku tonażowym, mająca szczególne znaczenie dla przyciągnięcia statków pod polską banderę. Tworzy ją, od samego początku, nasz resort i chciałbym, żeby weszła ona w życie z dniem 1 stycznia 2005 roku. Druga - też robiona od nowa, a nie nowelizowana - to ustawa o portach i przystaniach morskich. Trzecia - o pracy na statkach handlowych o polskiej przynależności. Wszystkie trzy przygotowuje i pilotuje Departament Transportu Morskiego naszego ministerstwa. Wszystkie one mają szanse wejść w życie 1 stycznia przyszłego roku. Zaawansowana jest zwłaszcza ustawa o portach i przystaniach morskich, do której są już gotowe założenia i sądzę, że do połowy czerwca jej projekt zostanie skończony. - Harmonogram prac nad tą ustawą przewidywał, ze nastąpi to wcześniej. - Będzie to tylko niewielkie opóźnienie. Przewidywałem, że założenia ustawy będą gotowe do końca marca, a na koniec maja miał być gotowy projekt. Opóźni się on więc o jakieś 2-3 tygodnie. Zmuszony jestem przyznać, że tworzenie tego projektu jest niełatwe, gdyż opinie w tej sprawie są zróżnicowane. Spotykam się z głosami typu: po co zmieniać ustawę, skoro ta stara wcale nie jest taka zła? Duże porty, o podstawowym znaczeniu dla gospodarki, nie mają z nią większych problemów, natomiast małe porty ciągle wnoszą do projektu coś nowego, stąd przedłużenie prac nad nim. Czwartą ustawą, która również powinna wejść w życie z końcem roku - zgodnie z sugestiami ministra Opawskiego, żeby się skupić na najpilniejszych zadaniach - jest ustawa o konsolidacji administracji morskiej. - Właśnie chcieliśmy o to zapytać, gdyż zapowiadał to pan w naszej poprzedniej rozmowie, którą opublikowaliśmy w "Namiarach" w październiku ubiegłego roku... - Widzę taką potrzebę, głównie ze względu na żądania ze strony NATO i Unii. Nie może na pasie wybrzeża o długości 550 km być aż trzech administracji morskich. Według opracowanych już przez nas i wstępnie zaakceptowanych założeń, będzie jeden urząd morski i trzy jego oddziały terenowe w: Gdyni, Słupsku i Szczecinie, przy czym w dalszej perspektywie nie wydaje się być potrzebny Urząd Morski w Słupsku. Można by go przekształcić, na przykład, w instytut rybołówstwa bałtyckiego, żeby zajął się jego problemami na tym akwenie. Założenia ustawy są już gotowe i można by je już przedstawić kierownictwu resortu, gdyby nie brak stabilności w rządzie. Nie wypowiem się na temat, gdzie miałby mieć główną siedzibę ten urząd, bo to z pewnością wzbudzi najwięcej emocji. Niby wszyscy są za konsolidacją, bo oczywiste jest, że trzy urzędy nie mogą mieć trzech odrębnych budżetów, bo to ogromnie utrudnia pracę, ale gdy przychodzi do, wydawałoby się, drugorzędnych decyzji lokalizacyjnych, różnice stanowisk mogą się okazać nie do przezwyciężenia. Wymienione cztery ustawy są dla mnie, jeśli chodzi o gospodarkę morską, priorytetowe. Również ważne jest pilotowanie i propagowanie tematów związanych z funkcjonowaniem portów morskich (budowa infrastruktury w tych portach, ułatwianie dostępu do nich od strony morza i od zaplecza lądowego). - Podczas poprzedniej rozmowy mówiliśmy również o ewentualnej konsolidacji zarządów portów w Gdańsku i Gdyni... - Nadal jestem zwolennikiem tej konsolidacji. - Zwolennikiem był również były minister skarbu, ale niewiele to dało. - Temat ten pilotował - i realizował zamierzenia ze strony nadzoru właścicielskiego - wiceminister skarbu, w osobie Ignacego Bochenka. Od 30 kwietnia jednak już go nie ma, gdyż złożył rezygnację. Jeśli chodzi o mnie, nadal jestem zwolennikiem poglądu, że dwa polskie porty nad Zatoką Gdańską powinny konkurować z innymi, a nie między sobą. Trzy najistotniejsze, moim zdaniem, elementy powinny być spójne: ich polityka taryfowa, marketingowa i inwestycyjna. Prezesi obu portów to uznają i robią coś w tym kierunku, ale nie jestem przekonany, czy wystarczająco dużo. - Przed naszą rozmową, wspomniał pan, że mimo niespełna roku "na urzędzie", jest pan obecnie najdłużej działającym w resorcie podsekretarzem stanu. Czy przy takiej rotacji kadr w resorcie, można w nim cokolwiek sensownie realizować lub kontynuować? - Na pewno łatwiej jest pracować, gdy ma się przed sobą dalszą perspektywę, ale praca resortu opiera się przede wszystkim na dyrektorach departamentów, ich zastępcach, naczelnikach wydziałów itd. Niemniej jednak, opiekę merytoryczną sprawuje nad nimi wiceminister - i na pewno jest lepiej, gdy robi to przez pełną kadencję. Łatwiej mu wtedy coś zaplanować, niż w perspektywie roku czy dwóch. Niestety, fluktuacja w resorcie jest olbrzymia. Dotyczy ona zarówno jego szefów, z których tylko niewielu swoje funkcje pełniło całą kadencję, jak i w dużo większym stopniu - ich zastępców. Jest to bardzo niepokojące. - Gdy rozmawiamy, odbywa się właśnie sprzedaż, przez Agencję Rozwoju Przemysłu, spółki POL-Euro, właściciela m.in. trzech statków, eksploatowanych przez POL-Levant. Gdy przetarg ten zostanie sfinalizowany, przestanie praktycznie istnieć POL-Levant - ostatnia działająca jeszcze spółka żeglugowa Grupy PLO. Nastąpi też kres działalności, utrzymywanych od 1935 roku przez polskich armatorów, linii śródziemnomorskich. Czy Ministerstwo Infrastruktury może przeciwstawić się temu przetargowi? - Znam ten problem, znają go również posłowie z Sejmowej Komisji Infrastruktury. Rozmawiałem na ten temat kilka dni temu z prezesem PLO, Andrzejem Osiecimskim. Mnie również chodzi o umożliwienie POL-Levantowi prawidłowego funkcjonowania w przyszłości. Będę się starał jak najszybciej porozmawiać z Agencją Rozwoju Przemysłu, żeby POL-Levantowi tych statków, których i tak ma niewiele, nie zabierać i żeby stworzyć mu możliwości ich dalszej eksploatacji. To temat ważny i pilny. - Ostatnio duże kontrowersje wywołuje brak ratyfikacji przez Polskę postanowień "Międzynarodowego kodeksu zabezpieczenia statków i obiektów portowych" (Kodeks ISPS), co może spowodować ogólny bojkot polskich portów i statków. - Pracujemy nad tym usilnie. Jestem głęboko przekonany, że do 1 lipca wszelkie formalne sprawy, związane z wdrożeniem kodeksu ISPS, zakończymy. 13 maja, o godz.13, zbierają się dwie komisje sejmowe: infrastruktury i spraw międzynarodowych i odbędzie się pierwsze czytanie projektu. Sejm zajmował się dotąd przede wszystkim sprawami "unijnymi", czyli terminem 1 maja, a nie 1 lipca, ale mam nadzieję, że teraz - gdy temat ten wszedł już na "ścieżkę legislacyjną" - ratyfikacja kodeksu nastąpi szybko. - Czy Polski Rejestr Statków odzyska swoją dawną, znaczącą pozycję, na rynku towarzystw klasyfikacyjnych? - Resort infrastruktury podpisał ostatnio z PRS umowę, uznającą tę firmę za instytucję klasyfikacyjną właściwą do sprawowania nadzoru technicznego nad statkami o polskiej przynależności narodowej. Wczoraj rozmawiałem z prezesem zarządu PRS. W najbliższym czasie, na dodatkowe rozmowy do Brukseli, jedzie zastępca dyrektora Departamentu Administracji Morskiej i Śródlądowej, aby zakończyć wyjaśnienia przed Komisją Europejską. W wyniku wniosku złożonego przez stronę polską, przeprowadzony zostanie przez tę komisję stosowny audyt, który - w końcowym efekcie - miałby doprowadzić do wpisania PRS na opublikowaną w dzienniku urzędowym Unii listę towarzystw klasyfikacyjnych, a tym samym - do uznania go za instytucję właściwą do sprawowania nadzoru nad statkami o przynależności unijnej. Uczynimy wszystko, by tak się stało. - Dziękujemy za rozmowę.
 
Maciej Borkowski i Jerzy Drzemczewski
Namiary na Morze i Handel
 
Strona Główna | O Nas | Publikacje LINK'a | Prasa Fachowa | Archiwum LINK | Galeria
Polskie Porty | Żegluga Morska | Przemysł okrętowy | Żegluga Śródlądowa | Baza Firm Morskich | Sklep | Mapa Serwisu | Kontakt
© LINK S.J. 1993 - 2024 info@maritime.com.pl