Po 18 latach na stanowisku redaktora naczelnego "Namiarów" - początkowo miesięcznika zakładowego Polskich Linii
Oceanicznych, a od 1996 r. - prywatnego pisma poświęconego gospodarce morskiej, które od listopada 1998 r. jest współwłasnością znanego niemieckiego wydawnictwa Seehafen Verlag z Hamburga - wydawcy
kilkudziesięciu tytułów prasy transportowej i żeglugowej w kilkunastu krajach świata, 1 lipca br. funkcję tę przejął mój zastępca i przyjaciel, Maciek Borkowski.
Mimo że mój związek z "Namiarami
" jest więcej niż sentymentalny - związany jestem bowiem z tym pismem praktycznie od 28 lat, najpierw jako autor i członek kolegium redakcyjnego, później - naczelnik wydziału reklamy i informacji, w
skład którego wchodziła jego redakcja, a od 1986 do 2004 r. - jako redaktor naczelny tego najpierw miesięcznika, a od ponad 5 lat - dwutygodnika, czynię to z ogromnym zadowoleniem i uczuciem ulgi. Zdaję
sobie bowiem sprawę, że ster "Namiarów" przeszedł w godne ręce nie tylko jednego z najlepszych publicystów morskich, dobrze rozumiejącego działanie mechanizmów rządzących współczesną gospodarką morską
i transportem, ale również sprawnego organizatora pracy redakcji. O tych cechach i umiejętnościach świadczą efekty jego dotychczasowej pracy dziennikarskiej w "Tygodniku Morskim" i tygodniku "Czas
", w którym był kierownikiem działu ekonomicznego, a przede wszystkim w tygodniku "Wybrzeże", w którym pełnił m.in. funkcję redaktora naczelnego. Jego wiedzę i elokwencję wielokrotnie mogli śledzić
również telewidzowie, m.in. w takich programach, jak: "Listy o gospodarce", "Prosto z morza" i "Teraz".
Chociaż moje zadania od 1 lipca mają nieco inny niż dotychczas charakter, bo
polegają głównie na działalności związanej z tworzeniem warunków sprzyjających dalszemu rozwojowi wydawnictwa "Promare" i jego flagowego okrętu, jakim są "Namiary na Morze i Handel", będę, w miarę
moich wolnych "mocy przerobowych", starał się pismo to wspierać swoimi artykułami i innymi materiałami prasowymi, by było ono nadal atrakcyjne dla jego czytelników.
Mam też nadzieję, że moja
obecna praca w wydawnictwie "Promare", która jest znacznie mniej stresująca i czasochłonna od funkcji redaktora naczelnego, pozwoli mi bardziej zająć się, ostatnio bardzo zaniedbaną przeze mnie,
działalnością wydawniczą w drugiej mojej firmie - Pomorskiej Oficynie Wydawniczo-Reklamowej, a przede wszystkim ukończyć i wydać rozpoczętą przed 5 laty książkę pt. "Polskie Transatlantyki",
traktującą o 58-letniej historii polskiej żeglugi pasażerskiej.